Szukałam lektury dla syna. Moliera. Skąpca albo Świętoszka, stale mi się mylą te dwa tytułu (chociaż treść rozróżniam).
Kupiłam oczywiście nie to, co trzeba. Ale za 5 zł, u ulicznego sprzedawcy, wydanie Biblioteki Narodowej. Nie mogłam książki zostawić na zmarnowanie!
W domu znalazłam między kartkami zasuszonego owada. Od razu pomyślałam o Joli!
Nazywałam "robala" pieszczotliwie "błonkoskrzydłym". Mogę się mylić oczywiście, ale po sprawdzeniu kilku haseł w wikipedii dowiedziałam się, że komary i komarnice to muchówki.
Jola wykorzystała stworzonko i ofiarowała mu w ten sposób drugie życie.
A notes, który powstał przy okazji - dostałam ja...
Dziękuję Jolu!
Gdyby to coś w czym jest robal podżółcić to już byłby prawie bursztyn... A za chwilę powstałby Park Jurajski...
OdpowiedzUsuńNotes ekstra. Mam nadzieję, że szybko go nie zabazgrasz, bo szkoda :)
Patrz, co Jola potrafi stworzyć, nawet robactwo się nadaję....
OdpowiedzUsuńBędę się musiała książki, pod kątem lokatorów, przejrzeć. Może dla mnie Jola też takie cudo zrobi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szukaj, szukaj... oczywiście, ze zrobię:-))
UsuńRobal, czy też błonkoskrzydły lokator za strony 119 długo czekał na swoje "5 minut". Ale jak już mnie wena dopadła, to trwało to chwilę:-)
OdpowiedzUsuńNotes nie mógł trafić w bardziej odpowiednie ręce:-)))
Elu, zapełnij szybko i ... szukaj następnego lokatora;-)
Pozdrawiam cieplutko:-*