Wyściboliłam kota na kanwie Joli.
Ponieważ ktoś już zrobił "mojego", czyli przypadającego w kolejności dla mnie - zrobiłam ostatniego. Za wiedzą i zgodą Joli, oczywiście.
Na froncie włóczkersowym nie próżnujemy, choć na spotkaniu osttnim byłyśmy we trzy. Dziewczyny pojechały na wakacje. Ale rozgryzłyśmy wzory na dwie czapeczki. Zdjęcia jutro.
I zapisałam się na candy u Kasi. Przecudnej urody miętowa bawełna czeka na mnie. Jeżeli ktoś inny ją dostanie, to tylko przez pomyłkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz