Nici pochodzą ze strychu koleżanki, której mama kiedyś miała zakład dziewiarski. Włóczki latami zalegały i wreszcie przynajmniej część znalazła amatora, czyli mnie.
Od kiedy postanowiłam, że nie będę kupować nowych włóczek, aż wyrobię zapasy, dostaję przeróżnymi drogami nici w ilościach hurtowych...
Najpierw włóczka. Etykieta zastępcza, całkiem wyraźna. Nie miałam pojęcia, że tego rodzaju zakład był we Wrocławiu!
No i wyrób już gotowy. Lubię technikę patchworkową - można dopasować rozmiar do potrzeb.
Szydełko nr 4, podwójna nitka. Inspiracja - ten blog (polecony przez koleżankę).