O mnie

sobota, 9 czerwca 2012

Krawcowa doskonała!

Pamiętacie te wykroje w żurnalach mód - "siedem bluzek z jednego wykroju"? Otóż jestem kreatywna w tym temacie!
Co prawda nie siedem, tylko cztery ale w koncu jestem początkującą krawcową.
Zaczęło się od tego, że osiągnęłam rozmiar rekordowy w moim życiu. Jestem grubą babą. Trudno.
Impreza się zbliżała, a ja nie mogłam kupić ciucha. To, co w moim rozmiarze (czytaj - rozmiar "namiot") jest w stylistyce 70+, w sensie wieku.
Trzy dni przed godziną "zero" wyciągnęłam moje gazety "szyciowe" i zaczęłam szukać. Owszem, nabyłam z 10 lat temu zieloną taftę z myślą o studniówce mojej klasy wychowawczej, ale studniówka nie doszła do skutku. Szmata czekała.
Żeby nie zepsuć materiału, uszyłam najpierw bluzkę z płócienka. Materiał dostałam kiedyś od Dany, miałam jej uszyć pokrowiec na wałek do klocków. Uszyłam z innej szmatki.
Jak bluzka się udała, to szyłam dalej. Po praniu obhaftowałam dekolt nitką w kolorze materiału.

Może nie widać - to tunika jest. Do spodni. Z rozporkami z boku. Przód z trzech kawałków, cięć modelującuch nie widać, bo zdjęcie słabe. Zdjęć ze mną w środku chwilowo nie będzie, bo fotografka mi wyjechała...
Skoro się udało, to zabrałam się za materiał docelowy.
Śliczna, butelkowa zieleń z czarnym połyskiem - tafta. Z wrażenia zapomniałam o rozporkach na bokach. Ale dekolt i pachy odszyłam pliską. Doceniacie fachowe słownictwo?
Po imprezie - srebrne wesele moich najdawniejszych przyjaciół - odpoczęłam i szyłam dalej.
Żółty materiał chyba też od Dany... Bluzka jest krótsza 10 cm, bo szmaty nie starczyło. Też ma hafcik wokół dekoltu. I ma rękawki. Rękawki dopasowywałam z innego wykroju. Ale nie jestem nimi zachwycona i w następnej są inne.



I ostatnia - czarna, właściwie grafitowa.


Rękawki szydełkowe ze "Stokrotki".


Zdjęcia mają kolory przekłamane, jak zwykle.
Wykrój pochodzi z pisma "Diana Moden" 3/2011, model 26, różni się tylko tym, że środkowa część przodu u mnie jest z jednego kawałka, w żurnalu z dwóch.



8 komentarzy:

  1. Tyyy, uszyj mojego patchworka, co? TY UMIESZ SZYĆ, no żesz... a tak się zarzekałaś.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dla cię szmatki... Z umieniem nie przesadzajmy. A ty szyj kobito! To proste jest. Wesprę cię duchowo ;)

      Usuń
  2. Zawsze mówiłam, żeś zdolna. Tak mi się wydaje, że w jakimś hafciku na sabacie byłaś i już miałam zabrać na ten temat głos, ale ktoś mnie zagadał.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. no moja droga! u mnie zapas szmatek jeszcze jest. To teraz kolejna bluzka dla mnie. Kiedy mam przyjechać?

    OdpowiedzUsuń
  4. I pięknie :) Widzę, że złapałaś kolejnego bakcyla ;) Ale on tak fajnie uniezależnia od sklepowej oferty. A sklepów z materiałami u nas nie brakuje, z różnymi cenami ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ela! Zawstydzasz mnie!!
    Też powinnam przeprosić się z maszyną do pisania.
    Tylko tego czasu ciągle brak:-(
    Czy to dostateczna wymówka?;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj jaka ładna! Kiedyś dla siebie dużo szyłam, czas wrócić do tego zajęcia!

    OdpowiedzUsuń